Jakiś czas temu jeden z naszych tłumaczy zewnętrznych żywo zareagował na umieszczoną przeze mnie w arkuszu QA informację o drobnym błędzie stylistycznym. Błąd ten nie miał wpływu na pozytywny wynik kontroli jakości, ale zapoczątkował zaciętą dyskusję. Argumenty żadnego z nas nie przekonywały drugiej strony. Zamykając arkusz, miałem wrażenie, że tłumacz jest nieco rozgoryczony (uważał, że poprawka jest preferencyjna). Sam z kolei czułem się nie do końca komfortowo, nie mogąc znaleźć rozstrzygającego argumentu, a jednocześnie będąc przekonanym, że ze zdaniem, od którego wszystko się zaczęło, jest coś nie tak.
Wieloznaczność pojęcia, czyli o stylu pozajęzykowo
Chodziło, powtórzę, o błąd stylistyczny. Styl to pojęcie spotykane w kilku dziedzinach nauki i wielu dziedzinach życia. Interesujące są nie tyle różnice w definicjach stylu przyjętych w poszczególnych dziedzinach, co siła norm stylistycznych określonych na gruncie każdej z nich i konsekwencje ich naruszania. Skoczkowie narciarscy bez mrugnięcia okiem akceptują regulaminy, w myśl których oprócz punktów za odległość otrzymują noty za styl. Każdy z nas ma własny styl ubierania się, zachowania oraz mówienia i zazwyczaj nie krytykujemy innych (przynajmniej nie głośno) tylko dlatego, że nie podoba nam się ich uczesanie, sposób bycia czy konwersacyjne manieryzmy. Podobnie nikt przytomny nie utrzymuje, że gotyk jest „lepszy” niż rokoko tylko dlatego, że bardziej lubi strzeliste katedry niż bombonierkowe pałacyki. I tak dalej. Czemu więc wytykamy tłumaczom błędy stylistyczne?
Styl tekstu, czyli o trudnościach w ocenie
Dla językoznawcy styl to (w dużym uproszczeniu) relacja między treścią a formą tekstu. Z przebogatej palety języka wybieramy elementy, które pozwalają nam zgodnie z naszymi językowymi przyzwyczajeniami osiągnąć cel określony przed rozpoczęciem pisania. Jeśli powstały tekst spełnia swoją funkcję, a nasze wybory nie wydają się osobie sprawdzającej zbyt ekscentryczne, wszystko jest w porządku. W przeciwnym razie w myśl firmowej instrukcji trzeba wypunktować usterki w kategorii „Styl”. Zawarte w niej przykłady błędów są na tyle ciekawe, że warto je tutaj przytoczyć.
Błędem stylistycznym według instrukcji (opracowanej, nota bene, wedle metryki MQM, o której można przeczytać tu: https://themqm.org) jest na przykład „niezgodność ze styleguide’em klienta”. Świetnie, tyle że nazwa „styleguide” jest bardzo pojemna, a zawartość tych dokumentów najczęściej ma niewiele lub zgoła nic wspólnego z pojęciem stylu opisanym wyżej. Dalej mamy „zły dobór stylu do typu tłumaczonego tekstu”, a także „zbyt dosłowne tłumaczenie, archaiczny lub nieformalny styl itp. Nienaturalny szyk, szczególnie szyk skopiowany z oryginału”. Sformułowania te zwracają co prawda (słusznie) uwagę na konieczność dostosowania stylizacji do charakteru tekstu, znajdują jednak zastosowanie bardzo rzadko, większość tłumaczy bowiem nie ma kłopotów z rozpoznaniem funkcji tekstu i doborem odpowiednich do niej środków językowych.
Co ciekawe, pewne stosunkowo często wytykane tłumaczom błędy oznaczane jako stylistyczne można z powodzeniem zredukować do innych kategorii, niebudzących zazwyczaj tylu wątpliwości co styl — na przykład nierespektowanie zasady datum-novum[1], natrętne inwersje czy wspomniane wyżej kopiowanie szyku zdania z oryginału to błędy składniowe. W naszym arkuszu QA są one ujęte w kategorii „Język”. Być może sprawdzającym łatwiej byłoby odpowiednio klasyfikować poprawki, gdybyśmy znacząco ograniczyli zakres kategorii „Styl”? Na przykład do takiej postaci:
Błędem stylistycznym (poważnym lub drobnym) jest każdy nieujęty w innych kategoriach błąd powodujący naruszenie zasady jasności, prostoty i zwięzłości stylu utrudniające (w stopniu poważnym lub niewielkim) korzystanie z tekstu.
Definicja taka, choć ograniczona do tekstów nieartystycznych, może być z powodzeniem używana w firmach tłumaczeniowych, w których tekstów innego rodzaju zazwyczaj się nie przetwarza. Użyte w niej kluczowe pojęcia (jasność, prostota i zwięzłość) są dość dobrze zrozumiałe intuicyjnie, w razie wątpliwości zaś po ich kontekstowe definicje możemy sięgnąć do dobrego słownika.
Przywiązanie do stylu, czyli o potrzebie powściągliwości
Według francuskiego uczonego Buffona „le style c’est l’homme même” — styl to sam człowiek. Istotnie, w sytuacjach, w których style reprezentowane są przez ludzi, uderza nas ścisły związek między stylem — mówienia, ubierania się czy pisania — a osobą. Jesteśmy zazwyczaj do swoich stylów bardzo przywiązani i z trudem nam przychodzi się ich pozbywać czy nawet na krótką chwilę się od nich dystansować. (Mnie na przykład niełatwo było ująć niniejszy tekst w zdania krótkie i zwięzłe, jestem bowiem miłośnikiem George’a Bernarda Shawa i najchętniej używałbym okresów znacznie dłuższych). Warto o tym pamiętać, oceniając styl tłumaczy. Nikt z nas nie lubi być nielubianym, a sformułowanie „poważny błąd stylistyczny” można przecież odebrać jako wyraz braku akceptacji, mówiąc za Buffonem — osoby. Wspomniana na początku dyskusja z tłumaczem nauczyła mnie powściągliwości. Kategorii „Styl” używam już bardzo rzadko; zamiast tego umieszczam w polu uwag zdanie „Również drobne zmiany stylistyczne”. Zmiana to jednak coś odrobinę przyjemniejszego niż poprawka.
Nota o Autorze
Adam — wytrawny koordynator terminologiczny z 15-letnim stażem w Studiu Gambit. Niewyczerpane źródło wiedzy językowej. Właściciel czarującego radiowego głosu. Pasjonat poezji i dobrego wina.
[1] W myśl zasady datum-novum na początku zdania w języku polskim umieszczamy informacje znane (datum) a na końcu — nowe (novum).